Kredyt hipoteczny czy gotówkowy – jak wybrać i co się bardziej opłaca?
5 min. czytania
18-08-2022
4 min. czytania
Działania zbrojne rozgrywające się za naszą wschodnią granicą sprawiają, że coraz więcej osób zadaje sobie pytania, które do tej pory wydawały się jedynie hipotetyczne. Kredytobiorcy spłacający kredyty hipoteczne bardzo często zastanawiają się, jak wygląda spłata kredytu w czasie wojny. Warto dowiedzieć się, co przewidują umowy i na co można liczyć w takiej sytuacji.
Konflikt zbrojny to oczywiście olbrzymie zagrożenie bezpieczeństwa życia i zdrowia, które spycha wiele kwestii na dalszy plan. W znacznej mierze dotyczy to również realizacji umów podpisanych w okresie pokoju. Kredytobiorcom sen z powiek spędzać może natomiast kontynuacja spłaty zaciągniętego wtedy kredytu.
Po pierwsze, wojna mogłaby uniemożliwić osiąganie przez nich dochodów oraz doprowadzić do kryzysu finansowego. Po drugie, realizacja płatności mogłaby być niemożliwa ze względów technicznych. Banki przewidują jednak również takie scenariusze i są na nie przygotowane. Sprawdźmy, czy w czasie wojny trzeba spłacać kredyt.
W dzisiejszym wpisie „Wojna a kredyt hipoteczny – czy w czasie wojny należy go spłacać” dowiesz się:
Działania zbrojne przybierają różne formy i skalę. Bank uzależnia swoje decyzje przede wszystkim od tego czynnika. W przypadku wojny trudno wyobrazić sobie, aby możliwa była terminowa regulacja zobowiązania przez kredytobiorcę, zwłaszcza jeżeli jest osobiście zaangażowany w konflikt zbrojny.
Bezpośrednio cierpi również cała gospodarka, co jest dodatkowym czynnikiem utrudniającym spłatę pożyczek. Problemy mogą wynikać również z uszkodzenia infrastruktury. Najczęściej przekłada się to na pracę placówek banku, które zwykle – podobnie do innych instytucji czy prywatnych firm – zostają zamknięte. Niemożliwe może być również regulowanie płatności w Internecie ze względu na przetwarzane dane.
Kredytobiorca powinien przy tym zdawać sobie sprawę z tego, że rynek bankowy jest regulowany i w oczywisty sposób zależny od decyzji politycznych. Można się więc spodziewać, że instytucje regulujące sektor już na początku działań zbrojnych zadbają o interes klientów i – przynajmniej w okresie przejściowym – umożliwią im czasowe wstrzymanie spłat.
Podobne działanie miało miejsce chociażby w Ukrainie, gdzie już następnego dnia po rozpoczęciu agresji Narodowy Bank Ukrainy przesłał do banków informacje o nietraktowaniu braku spłaty jako zaległości, jeżeli ma to związek z działaniami wojennymi. Faktycznie miało miejsce pewnego rodzaju zawieszenie zobowiązań, które ma obowiązywać jeszcze przez 30 dni po zakończeniu konfliktu.
Jak widać, wiele zależy od decyzji instytucji zarządzających rynkiem finansowym. Zobowiązanie – w przypadku działań zbrojnych na szeroką skalę – najpewniej zostałoby zawieszone, a klienci – przynajmniej na jakiś czas – mogliby zapomnieć o spłacie. Po uspokojeniu się sytuacji wypracowane zostałyby natomiast zasady spłaty zobowiązań.
Banki w czasie wojny nie będą więc dochodziły roszczeń z tytułu nieterminowej spłaty zobowiązań ratalnych. Jednocześnie nie oznacza to, że dochodzi do unieważnienia samej pożyczki i zniesienia odpowiedzialności obu stron umowy. Po wojnie konieczne będzie zwrócenie bankom należnych środków. Oczywiście nadal możliwa będzie także dobrowolna spłata, o ile pozwoli na to bieżąca sytuacja.
Wojna w oczywisty sposób wpływa na kondycję gospodarki, a także stabilność finansową i polityczną państwa, na którego terytorium rozgrywają się działania zbrojne. Przede wszystkim z takiego kraju uciekają inwestorzy, którzy chcą minimalizować ryzyko.
To natomiast – jeżeli mówimy o Polsce – przełożyłoby się bezpośrednio na wartość kredytów spłacanych w złotówkach. Byliśmy w pewien sposób świadkami takiego scenariusza po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, kiedy to złotówka – ze względu na sąsiedztwo obu państw – zaczęła tracić wartość w stosunku do innych walut.
Słabnąca waluta i szalejąca inflacja, które towarzyszą wojnie, zwykle przekładają się na rosnące stopy procentowe, co bezpośrednio wpłynęłoby na wysokość raty zobowiązania. Dobrym przykładem takiego schematu jest Ukraina.
W 2014 roku – po pierwszej agresji rosyjskiej, która była jednak ograniczona terytorialnie – stopy podnoszono sukcesywnie z poziomu 6,5% do aż 30%. Po rozpoczęciu wojny w 2022 roku stopa referencyjna została podniesiona natomiast z 10 do 25%, a wcale nie musi być to ostatnia decyzja Narodowego Banku Ukrainy w tym zakresie. Jak widać, spłata finansowania mogłaby być nie tylko trudna, ale wręcz niemożliwa, nawet pomimo sięgnięcia do zgromadzonych oszczędności. Zresztą: one również zaczęłyby szybko topnieć ze względu na wzrost inflacji i stagnację w gospodarce.
Każdy kredytobiorca doskonale wie, że finansowana kredytem hipotecznym nieruchomość musi być ubezpieczona, co pozwala ograniczać ryzyko podejmowane przez bank. Jednocześnie mieszkanie czy dom mogą poważnie ucierpieć w toku działań zbrojnych, a jakiekolwiek zmiany w ich stanie technicznym wpływają bezpośrednio na zabezpieczenie banków.
W skrajnej sytuacji nieruchomości mogą nawet ulec całkowitemu zniszczeniu. Jak podchodzą do tego umowy ubezpieczenia? Ubezpieczyciel w ogólnych warunkach zastrzega, że zdarzenia mające miejsce w związku z wojną, stanem wojennym czy aktami terrorystycznymi są wyłączone z ochrony.
Podobna zależność dotyczy również ubezpieczeń na życie, które często są warunkiem zawarcia umowy kredytowej. W wielu towarzystwach śmierć spowodowana przez działania zbrojne spowoduje wyłączenie odpowiedzialności ubezpieczyciela. Nie musi to jednak obejmować służby, obrony koniecznej, czy stanu wyższej konieczności. W każdym przypadku obowiązuje rekomendacja skrupulatnego czytania Ogólnych Warunków Umownych.
Odpowiedź na pytanie, co z kredytami w czasie wojny, na szczęście nadal jest jedynie rozważaniem teoretycznym. Eksperci wskazują jednak kilka możliwych scenariuszy. Najbardziej prawdopodobny z nich daje klientom powód do zachowania spokoju: doszłoby do udzielenia wszystkim kredytobiorcom czasowego zawieszenia obowiązku spłaty produktów kredytowych, w tym wszystkich kredytów hipotecznych.
Finanse, które i tak byłyby w znacznym stopniu narażone przez wojenny kryzys, byłoby zatem nieco łatwiej uratować. Odpowiednie instytucje przystąpiłyby natomiast do opracowywania nowych scenariuszy umożliwiających jednoczesne utrzymanie sektora finansowego oraz ratowanie budżetów kredytobiorców.
Poza tym klient mógłby liczyć zapewne na inne propozycje wykorzystywane w bankach również w trakcie pokoju, takie jak możliwość skorzystania z dodatkowych wakacji kredytowych czy wydłużenia okresu spłaty zobowiązania.
Nie trzeba znać się na kredytach, aby dostrzec, że wojna w Ukrainie – choć toczy się poza granicami naszego kraju – w znaczącym stopniu wpłynęła na gospodarkę Polski oraz sytuację kredytobiorców. Przede wszystkim jej pośrednim rezultatem jest osłabienie złotówki oraz – powiązane z sankcjami – problemy z zapewnieniem niezbędnych surowców energetycznych. To natomiast wpływa na coraz wyższą inflację. W rezultacie Rada Polityki Pieniężnej została zmuszona do zdecydowanych działań.
O ile jeszcze w lutym 2022 roku stopa referencyjna wynosiła 2,75%, obecnie plasuje się na poziomie 6,50%. Powiązany jest z nią również – niezwykle ważny dla wielu kredytobiorców – wskaźnik WIBOR-3M. W październiku 2021 roku był rekordowo niski (0,25%), co sprzyjało zaciąganiu nowych kredytów i pożyczek. Obecnie WIBOR-3M wynosi 7,02%, a WIBOR-6M 7,30%. Konflikt toczący się blisko Polski wpływa również na odpływ inwestorów, co może znacząco utrudnić gospodarcze wybicie i powrót polityki monetarnej na wcześniejsze tory.
Oczywiście nie sposób przewidzieć, w jaki sposób potoczy się potencjalna wojna i jakie będą jej rezultaty. Na pewno instytucje finansowe będą jednak dążyły do wypracowania zysków, a jednym z kluczowych kroków będzie chęć odzyskania pożyczonych przed wojną środków.
Kredytobiorcy, którzy zawiesili spłatę w trakcie działań wojennych, będą musieli powrócić wobec tego do spłaty. Różnić mogą się jednak jej warunki. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że zostałyby wdrożone specjalne programy, które miałyby ułatwić spłatę zobowiązań i skupiałyby się na identyfikacji szczególnie narażonych grup klientów.
Wojna to niejedyny czynnik, który może wpłynąć na sytuację kredytobiorców. Innym zagadnieniem jest chociażby stan wojenny a kredyty. W tym przypadku nawet jeśli nie doszłoby do bezpośrednich starć zbrojnych, również może dojść do czasowego zawieszenia konieczności regulowania zobowiązań czy wdrożenia dodatkowych rozwiązań pozwalających na przejście przez kryzysowy okres.
Poza tym sporym zagrożeniem dla kredytobiorców są inne kryzysy, których wystąpienie jest zdecydowanie bardziej prawdopodobne – należą do nich chociażby klęski żywiołowe, kataklizmy, a także ataki terrorystyczne czy przewroty polityczne.
Masz pytania lub uwagi?
Odpowiemy na Twoją wiadomość
Wiadomość
została
przesłana
Dziękuję!
Odpowiem tak szybko jak to możliwe.