Budowa domu kredytem hipotecznym czy gotówką? Co się bardziej opłaca w 2025?

Budowa domu
8 min. czytania
28-07-2025
8 min. czytania
Ten poradnik przygotowałem z myślą o osobach, które chcą podejść do budowy domu z rozwagą. Wciąż obserwuję te same pomyłki, które skutkują odmową finansowania, wydłużeniem całej procedury lub dodatkowymi kosztami. W wielu przypadkach wystarczy kilka prostych działań, by temu sprostać. Zapoznaj się z najczęściej popełnianymi błędami przy wnioskowaniu o kredyt na budowę domu.
Na dokumenty się czeka. Czasami kilka dni, czasami kilka tygodni. Przed złożeniem wniosku o kredyt hipoteczny na budowę domu warto sobie przygotować niezbędny komplet już wcześniej.
Potrzebujesz:
Bank zażąda także kosztorysu budowlanego, ale bardzo często trzeba go wypełnić na dedykowanym formularzu. Moim zdaniem warto go sobie i tak przygotować na samym początku, by móc realnie oszacować koszty budowy, a nie brać obliczenia z powietrza.
Czasami spotykam się z sytuacją, w której klient otrzymał darowiznę działki, która została wydzielona z większej nieruchomości, i dla której zakładana jest nowa księga wieczysta. Niestety, to podstawowy błąd. Bez numeru KW sprawa kredytu nie ruszy z miejsca, a jej założenie, w zależności od lokalizacji, może potrwać nawet do roku. Dlatego swoim klientom w takich przypadkach zawsze doradzam: nowa działka pozostaje na starej KW, a dla pozostałych, chwilowo niepotrzebnych, zakładajcie nową księgę. Tak będzie szybciej i nie wstrzyma to całej procedury kredytowej.
Nie ryzykuj błędów, które mogą kosztować Cię dziesiątki tysięcy złotych. Oprócz zapoznania się z moim poradnikiem, zapraszam na darmową konsultację (również online), zanim podpiszesz umowę z bankiem. Od ponad kilkunastu lat pomagam klientom wybierać najlepsze kredyty budowlane.
W 2024 roku zgłosił się do mnie klient, który miał podpisaną umowę z generalnym wykonawcą i wpłacony wysoki zadatek. Start prac zależał od kolejnej transzy środków – a do tego brakowało kredytu. Mieliśmy dwa miesiące na uzyskanie finansowania. Na początku wyglądało to na formalność.
Niestety, okazało się, że klient nie posiada aktu darowizny działki sprzed 10 lat. Dokument trzeba było odtworzyć. Na dodatek wyjechał on na wcześniej zaplanowany urlop, więc komplet dokumentów pojawił się dopiero po kilku tygodniach. Zostało nam 14 dni, a banki z najlepszymi ofertami działają najdłużej. Zmieniliśmy strategię. Zamiast wybierać najtańszą instytucję, postawiliśmy na taką, który działa najszybciej. W 2 tygodnie przeszliśmy cały proces i uruchomiliśmy kredyt – było to tempo naprawdę ekspresowe.
W efekcie czego, mój klient uniknął utraty zadatku i opóźnień w budowie. Pod koniec inwestycji kredyt zrefinansowaliśmy na korzystniejszych warunkach, już bez presji czasu, kierując się warunkami cenowymi.
„Proces uzyskania kredytu na budowę domu wymaga precyzyjnego przygotowania. Najczęstsze problemy pojawiają się przy zbyt niskim oszacowaniu kosztów oraz braku bufora finansowego, co może skutkować koniecznością refinansowania kredytu. Istotne jest również uwzględnienie realiów procedur bankowych – brak kompletu dokumentów czy presja czasu znacząco ograniczają wybór instytucji i wpływają na warunki finansowania. W praktyce odpowiednia strategia kredytowa oraz wsparcie eksperta mogą zminimalizować ryzyko i zabezpieczyć stabilność całego procesu budowlanego.”
Maciej Wiśniewski, Starszy Ekspert Kredytowy w Hipoteczny.pl
To także częsty błąd. Przychodzi do mnie klient i mówi mi, że nie chce przeznaczyć na budowę więcej niż 500 tys. zł. Czasami to możliwe, szczególnie jeśli pracuje się w branży budowlanej i cała robota będzie wykonywana osobiście, a projekt domu jest nieskomplikowany. Ale to nieliczne przypadki: większość osób po prostu zakłada, że tyle chce wydać, a nie ma to zupełnie pokrycia w realnych cenach materiałów i usług. Dlatego zachęcam każdego do sporządzania kosztorysu na własny użytek.
Co na to bank? W 2025 r. instytucje przyjmują średni koszt budowy 1 m² w przedziale od 3300 zł do 5000 zł. I taką kwotę uwzględnią przy ocenie wniosku. Jeśli wg nich minimalny koszt budowy takiego domu będzie wynosić 700 tys. zł, to nie dostaniesz kredytu na mniej. Kredytodawca nie będzie ryzykował, że nie dokończysz inwestycji, bo zabraknie Ci na nią środków. Co za tym idzie, na taką też kwotę musisz mieć zdolność kredytową.
Ile to razy słyszałem: „Tyle mi wystarczy i może jeszcze zostanie, nie chcę więcej”. Yhym… A za kilka miesięcy ten sam klient wraca i mówi: „Czy można dobrać dodatkową kwotę? Jednak zabrakło…”.
Na budowie wszystko może się wydarzyć. Ceny materiałów rosną, ekipa coś zepsuła i trzeba robić poprawki, zmieniasz pierwotne plany i używasz lepszych materiałów, niż zakładałeś. I to wszystko kosztuje.
Zwiększenie kwoty kredytu jest możliwe, ale często wiąże się to z koniecznością ponownej oceny zdolności kredytowej. A z tym mogą być już problemy. Na przykład po drodze pojawiło się dziecko, więc zdolność spadła. Albo klient stracił pracę. Bądź też założył działalność gospodarczą, a bank nie uwzględni takich dochodów, jeśli firma nie przetrwa roku lub dwóch lat.
Lepiej zaciągnąć hipotekę na większą sumę i ewentualnie zrezygnować z uruchomienia ostatniej transzy (co nic nie kosztuje), niż ryzykować, że nie starczy środków na dokończenie inwestycji.
Oferty kredytów ekologicznych są korzystniejsze cenowo, jednak aby z nich skorzystać, trzeba spełnić określone wymagania dotyczące zużycia energii na m². Jest ono wyliczane na podstawie świadectwa energetycznego.
Jeśli Twój dom od początku w projekcie spełniał założenia domu eko, a Ty trzymałeś się wytycznych, co do joty – nie masz się czym martwić. Gorzej, jeśli nastąpiły zmiany. Na przykład wstawiłeś dużo większe okna. Albo zrezygnowałeś z pompy ciepła. Lub zastosowałeś gorsze ocieplenie.
W takim przypadku na świadectwie energetycznym może wyjść większe niż dozwolone zużycie energii i lepszych warunków kredytu po prostu nie otrzymasz. Jeśli wnioskujesz o kredyt na dom energooszczędny i masz zamiar wprowadzać zmiany w projekcie, sprawdź najpierw, jak to wpłynie na zużycie energii.
Problematyczna, czyli jaka? Oto lista najczęstszych przyczyn odrzucenia działki jako wkładu własnego pod budowę domu.
Część banków nie skredytuje budowy na działce o powierzchni powyżej 1 ha, a dosłownie kilka zgodzi się sfinansować taką inwestycję na nieruchomości o powierzchni ponad 3000 m².
Ta sama sytuacja: jeśli w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) lub w wydanych Warunkach Zabudowy (WZ) działka widnieje jako zagrodowa, to oferta banków, które zechcą udzielić kredytu, będzie mocno okrojona.
Często to podoba się klientom: na działce są stare zabudowania, które można przerobić, np. na klimatyczny garaż. Niestety, mało kto bierze pod uwagę to, że banki komercyjne nie chcą finansować budowy na takich działach. Szczególnie, jeśli są to nieruchomości o powierzchni większej, niż planowany dom i służą do produkcji rolnej (np. obora dla zwierząt).
Największe szanse na uzyskanie kredytu w takiej sytuacji dają banki spółdzielcze – są bardziej elastyczne i otwarte na niestandardowe przypadki.
Trafił Ci się piękny grunt. Już masz podpisywać umowę, ale na szczęście wcześniej sprawdziłeś wyrys z ewidencji gruntów i mapę ewidencyjną. I co widzisz? Budynek sąsiada wchodzi na działkę, którą chcesz kupić. Co teraz? Banki tego nie lubią, bo to świadczy o nieuregulowanym statusie prawnym nieruchomości. I z góry mówię, że uzyskanie kredytu będzie bardzo, bardzo trudne. To samo dotyczy odwrotnej sytuacji, kiedy to budynek z Twojej działki wchodzi w granice sąsiada.
Jeśli działka leży w mało atrakcyjnej, trudnej do sprzedaży lokalizacji, instytucja może uznać ją za zbyt ryzykowne zabezpieczenie i odrzucić wniosek o kredytowanie.
Chyba nie trzeba tego nikomu tłumaczyć.
Dość trudny temat, bo zazwyczaj nie ma o tym informacji nawet w MPZP. Takie dane powinny znaleźć się w Warunkach Zabudowy (WZ) – gorzej, jeśli dopiero starasz się o nie i nie masz pojęcia o stanowisku archeologicznym. Najlepiej jest przed zakupem nieruchomości udać się do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków i spytać o tę kwestię. Działka objęta stanowiskiem archeologicznym to zawsze dodatkowe problemy dla budującego się (np. konieczność nadzoru archeologicznego w trakcie budowy).
Zastanawiasz się, co jeszcze może zostać uznane za wkład własny w oczach banku? Grunt, materiały, a może wykonane już prace budowlane – co faktycznie obniży wysokość kredytu? Sprawdź w moim kolejnym artykule, jakie elementy możesz wykorzystać jako wkład własny przy budowie domu i jak zrobić to zgodnie z wymogami banków.
Nie przeczytałeś dokładnie dokumentów kredytowych. Myślałeś, że składasz wniosek o wypłatę transzy i pyk! Pieniądze będą na koncie następnego dnia. Wykonawca ma wejść na budowę w określonym terminie i nie może być mowy o opóźnieniach, musisz mu zapłacić albo rezygnuje. I co się dzieje? Okazuje się, że instytucji wcale się nie spieszy. Przecież jasno jest napisane, że ma dwa tygodnie na przelew pieniędzy.
Poza tym zawsze coś może się posypać. Na przykład Twój kredytodawca stwierdzi, że nie trzymasz się harmonogramu prac i odmówi wypłaty puli środków. Zawsze trzeba sobie zostawiać margines czasu na wypadek takich sytuacji.
Nawet nie mówię o tym, że są banki tańsze i droższe, ale o samych procedurach wypłat i rozliczania kredytu. Np. ING standardowo dzieli kredyt na 2 transze, a ich uruchomienie odbywa się na podstawie zdjęć z postępów budowy, które klient samodzielnie dosyła w bankowości. Same pieniądze są wypłacane w ciągu kilku dni. Inny bank ten sam kredyt podzieli na 5 części, do rozliczenia każdej z nich wyśle pracownika z inspekcją (za którą oczywiście zapłacisz), a samo uruchomienie będzie trwało 2 tygodnie. Mając 5 transz na samym ich rozliczaniu i wypłacie tracisz ponad dwa miesiące, w trakcie których budowa często stoi – przez brak pieniędzy. Mniej transz = mniej problemów i formalności.
Inny przykład to banki spółdzielcze, które do uruchomienia kolejnych wypłat często wymagają udokumentowania fakturami, co najmniej 60% wydatków. To może być trudne, ponieważ budując własnymi siłami, nie fakturujesz swojej pracy. Zresztą, co tu owijać w bawełnę: nawet zatrudniając ekipy, często nie dostajemy faktur, bo tak jest po prostu taniej.
„Klient nasz pan”, ale jednak nie do końca rozumiem osoby, które pomimo przestróg, upierają się, że złożą wniosek kredytowy tylko i wyłącznie w jednym miejscu. Analiza trwa od miesiąca do 1,5. Jeśli na koniec okaże się, że decyzja jest negatywna, tracisz ten czas. A terminy gonią… Miałeś umówionego wykonawcę, który miał zacząć prace za 2 miesiące. Byłeś przecież pewien, że w danym banku Ci nie odmówią, i co dalej? Musisz składać kolejny wniosek i znów czekać około miesiąca. Za to wykonawca raczej nie poczeka. Dlatego na wstępie warto składać wnioski do min. 3 różnych banków.
Im niższy wkład własny, tym mniej dostępnych ofert (niektóre wymagają co najmniej 20% wkładu i ani złotówki mniej) i gorsze warunki cenowe. Kredytodawcy często uzależniają wysokość marży od poziomu wkładu własnego, czyli im będzie większy, tym kredyt będzie tańszy. Poza tym, jeśli Twój udział wynosi co najmniej 20%, nie płacisz dodatkowego ubezpieczenia niskiego wkładu własnego.
Wiele osób boi się zaciągnąć kredyt hipoteczny i od początku próbują budować się własnymi siłami. Jeśli ktoś ma odłożone kilkaset tysięcy złotych, ta opcja ma sens. Gorzej, jeśli jedynym, co posiadamy, jest działka, niewielkie oszczędności i bieżące zarobki.
W takim przypadku budowa nie trwa dwóch lat, tylko 2, a nawet 3 razy dłużej. Moim zdaniem jest to bez sensu. I już tłumaczę dlaczego:
W oddzielnym artykule pisałem o opłacalności budowy domu za gotówkę i na kredyt. Warto go przeczytać, jeśli rozważasz rozpoczęcie tej inwestycji bez finansowania ze strony banku. A niżej wrzucam jeszcze opracowany przeze mnie kalkulator nadpłaty hipoteki, dzięki któremu zobaczysz korzyści na liczbach!
Kredyty hipoteczne
9 min. czytania
Budowa domu
6 min. czytania
Budowa domu
10 min. czytania
Kolejny klasyk: „Ja to się wyrobię z budową w rok, nie ma co pisać we wniosku 24. miesiące”. Ok, jak się wyrobisz, drogi kliencie, to super. Ale pomyśl, co będzie, jeśli jednak wpadnie jakieś opóźnienie? Wystarczy zła pogoda, burze, huragany. Wystarczy, że ekipa budowlana się wysypie w trakcie prac. I opóźnienie gotowe.
Okres budowlany (który banki określają zazwyczaj na 24-36 miesięcy) zawsze można skrócić. Skończyłeś wcześniej? Nie ma problemu, zgłaszamy zakończenie budowy, składamy dokumenty i rozpoczynasz spłatę pełnych rat. Ale wydłużyć? W tę stronę będzie gorzej. Bank może na przykład zechcieć zbadać ponownie Twoją zdolność. A tu akurat zmieniasz pracę albo urodziło się dziecko. Lub niefortunnie bank zaostrzył politykę kredytową i okazuje się, że teraz na kredyt to Cię już nie stać.
W poprzednim akapicie wspominałem, że warto ustawić możliwie najdłuższy okres budowlany, aby mieć zapas czasu na dokończenie inwestycji. W praktyce oznacza to, że przez cały ten czas spłacasz tylko odsetki od wypłaconych transz kredytu.
Co jednak, jeśli budowa formalnie się nie zakończyła, ale Ty otrzymałeś już ostatnią transzę kredytu? W takiej sytuacji nie musisz czekać do końca okresu budowlanego i dalej płacić samych odsetek. Możesz go skrócić i zacząć regulować raty kapitałowo-odsetkowe, co jest po prostu bardziej opłacalne, bo nie płacisz odsetek „w próżnię”.
Jak to wygląda w praktyce?
Data rozliczenia budowy w umowie się nie zmienia, więc nie skracasz formalnie terminu inwestycji – jedynie wcześniej przechodzisz na spłatę pełnych rat.
Ten temat powraca na forach kredytowych jak bumerang: „Nie wystarczyło mi pieniędzy na wykończenie i teraz mam problemy w banku”.
Bez sensu jest wpisywać we wniosku kredytowym stan pod klucz. Równie dobrze możesz podać stan deweloperski, i to z tego będziesz przez bank rozliczany. Jeśli wpiszesz stan pod klucz i po drodze pieniądze się rozejdą – masz problem. Musisz wykombinować brakującą kwotę, by dokończyć etapy zgodnie z kosztorysem. A przecież mogłeś wpisać stan deweloperski. Jeśli pieniądze z kredytu zostaną, to przeznaczysz je na wykończenie. Albo sobie pomału wykańczasz dom etapami, np. kuchnia, pokój i łazienka, a dopiero potem reszta.
Kredytodawcy różnie podchodzą do tematu ubezpieczenia domu w budowie. Niektórzy chcą mieć ubezpieczenie już od fundamentów, inne dopiero pod sam koniec. Tak czy siak, ubezpieczenie MUSISZ wykupić: jeśli nie dla banku, to dla siebie samego.
Nie wiesz, co się wydarzy. Powódź? Wichura? Gradobicie? Trąba powietrzna? Zresztą nie musisz zdawać się nawet na łaskę żywiołów. Wystarczą ludzie, którzy ukradną dopiero co wstawione okna (znam osobiście takie przypadki). I masz problem, ponieważ nie miałeś ubezpieczenia. Szkoda było wydać kilkaset złotych na polisę, to teraz musisz kombinować, skąd wziąć kilkadziesiąt tysięcy na pokrycie strat.
Przede wszystkim:
Nigdy nie „spłukuj się” do zera, czyli nie przeznaczaj wszystkich oszczędności na budowę domu. Zawsze zostaw sobie pewien bufor bezpieczeństwa na niespodziewane wydatki. Wystarczy, że bank stwierdzi, że wydałeś za dużo środków z transzy niezgodnie z harmonogramem i będziesz musiał to poprawić z własnych pieniędzy. Jeśli ich nie masz, to zostaje albo pożyczka u rodziny, albo kredyt gotówkowy.
Brak bufora finansowego to jeden z najczęstszych błędów przy kredycie budowlano-hipotecznym. Poniższy przykład pokazuje, jak taka decyzja może wpłynąć na cały proces inwestycji. W 2021 roku zgłosił się do mnie klient planujący budowę domu o powierzchni 150 m². Zakładał budżet 500 tys. zł, co już na tamte czasy było bardzo optymistyczne (dawało niewiele więcej jak 3 tys. zł za 1m²). Dodatkowo jego wyliczenia nie uwzględniały żadnego zapasu na nieprzewidziane wydatki. Zaproponowałem bufor w wysokości 10–15% kosztów, ale klient uznał, że to zbędne.
Finalnie mój klient wybrał do finansowania Santander Bank Polska. I owszem, udało się uzyskać kredyt na świetnych warunkach – oprocentowanie stałe na poziomie 2,5%. Niestety sprawa braku bufora powróciła 2 lata później, gdy potrzebował on dodatkowych 100 tys. zł na dokończenie budowy. Santander BP odmówił podwyższenia kredytu, więc refinansowaliśmy całość w innym banku – już na oprocentowanie stałe 7%. Brak bufora oznaczał dodatkowe koszty w dziesiątkach tysięcy złotych.
Dokumenty, które koniecznie musisz zweryfikować to: wyrys i wypis z rejestru gruntów, księga wieczysta oraz Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Bez tego nie podpisuj nawet umowy przedwstępnej ze sprzedającym, a tymbardziej nie wpłacaj zadatku.
Naprawdę, nie musisz robić wszystkiego sam. Przed uzyskaniem pozwolenia na budowę skorzystaj z usług sprawdzonego eksperta kredytowego. Przykładowo możesz sprawdzić ze mną swoją zdolność kredytową, porozmawiamy także o kosztach budowy i harmonogramie prac. Zweryfikujemy założenia ekokredytu i czy Twoja planowana inwestycja będzie je spełniać.
Dowiesz się także, jakie dokumenty powinieneś przygotowywać, by później złożenie wniosku było tylko formalnością, którą załatwimy na jednym spotkaniu.
Nie ma co się spinać i brać terminów budowy, w tym ich kosztów z kosmosu. Bądź pewien, że i tak niejedno Cię zaskoczy, niejeden termin się opóźni, a do planowanych kosztów dolicz od razu co najmniej 20-30%.
Jeśli nie czujesz się na siłach, by sprawdzać ceny materiałów i szacować terminy, poproś o pomoc doświadczoną w tych tematach osobę, np. sprawdzonego kierownika budowy.
Budowa domu to studnia bez dna, jeśli nie kontrolujesz budżetu na bieżąco. Zanim dasz komuś do ręki łopatę i zaliczkę czy zadatek, sprawdź, co faktycznie potrafi: obejrzyj wcześniejsze realizacje, pogadaj z jego byłymi klientami i dopilnuj, żeby każda usługa była opisana w umowie. Umowa jest dokumentem niezwykle ważnym i należy przygotować ją ze szczególną starannością. Powinna określać terminy realizacji poszczególnych etapów budowy, szczegółowy zakres prac oraz kary umowne za niewywiązanie się z ustaleń.
Chcesz budować się za gotówkę, bo „przepłacisz na kredycie”? Ok, tylko najpierw policz, ile przez czas budowy będzie kosztowała Cię rata kredytu lub czynsz za wynajem mieszkania, w którym musisz mieszkać podczas realizacji inwestycji (a to potrwa, jeśli robisz wszystko z bieżących zarobków).
Budowa z kredytem trwa krócej, więc szybciej możesz się przeprowadzić do domu i wtedy płacisz tylko ratę zobowiązania na dom. Mieszkanie, jeśli je masz, możesz sprzedać i uzyskanymi pieniędzmi nadpłacić kredyt na budowę domu lub je wynająć, by generowało stały przychód.
Szczególnie gdy zależy Ci na czasie. Za złożenie kilku wniosków nic nie płacisz, a dokumenty praktycznie przygotowujesz te same i dostarczasz je tylko raz. Nie ma żadnych podstaw, by ograniczać się tylko do jednego banku. Jeśli w wybranym miejscu otrzymasz decyzję negatywną to zawsze będziesz mieć alternatywę w innym i nie tracisz czasu.
Tak, można zbudować dom za gotówkę i później ubiegać się o refinansowanie poniesionych kosztów. Bank wymaga wtedy udokumentowania wydatków (np. fakturami) oraz przeprowadza wycenę nieruchomości. Taki kredyt nie finansuje budowy „do przodu”, lecz zwraca część środków już wydanych. Nie wszystkie banki oferują taką opcję, więc warto wcześniej sprawdzić warunki.
Bank rozpatruje wniosek wyłącznie wtedy, gdy działka posiada prawo do zabudowy. W przypadku gruntu rolnego potrzebujesz decyzji o warunkach zabudowy albo zapisu o przeznaczeniu działki pod budownictwo mieszkaniowe w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (MPZP). Bez tego nie dostaniesz akceptu na realizację inwestycji jako zabezpieczenia.
Liczba transz zależy od rozplanowania kosztorysu i harmonogramu. Zazwyczaj mieści się w przedziale od dwóch do sześciu wypłat. Każdą transzę bank przekazuje dopiero po potwierdzeniu postępu prac, na podstawie dokumentów lub wizji lokalnej. Terminy wypłat wynikają z postępu budowy, a nie z ustalonego z góry kalendarza.
Bank sprawdza przede wszystkim Twoją zdolność kredytową, stan prawny działki, a także projekt budowlany i pozwolenie na budowę. Wymagany jest również kosztorys i harmonogram prac, które muszą potwierdzać realność inwestycji. Wszystko po to, by ocenić, czy jesteś w stanie dokończyć budowę i spłacać kredyt na czas.
W sytuacji braku środków na dokończenie budowy, możesz rozważyć zwiększenie kwoty już posiadanego kredytu, zaciągnięcie nowego (np. na dokończenie budowy) lub refinansowanie obecnego zobowiązania. W takich przypadkach ważne jest też posiłkowanie się własnymi środkami lub ew. ograniczenie zakresu inwestycji.
Zmiana projektu wymaga zgody banku oraz aktualizacji dokumentów. Nowa wersja projektu musi zgadzać się z kosztorysem, harmonogramem i wyceną. Każda modyfikacja wpływa na ocenę inwestycji i może być konieczne ponowne rozpatrzenie warunków kredytowych. Zmiany należy zgłaszać natychmiast, zanim bank zauważy niezgodność.
Instytucja ocenia postęp prac na podstawie zdjęć, dokumentacji z budowy lub inspekcji rzeczoznawcy. Sprawdza, czy zrealizowany zakres prac zgadza się z kosztorysem i harmonogramem. Jeśli wystąpią rozbieżności lub brak wymaganych dokumentów, może ona wstrzymać wypłatę środków. Każdy etap musi być udokumentowany, zgodnie z ustaleniami zawartymi w umowie kredytowej.
Masz pytania lub uwagi?
Odpowiemy na Twoją wiadomość
Wiadomość
została
przesłana
Dziękuję!
Odpowiem tak szybko jak to możliwe.